Przemoc wyklucza miłość – cechy związku przemocowego

autumn-leaves-1735984_640

Chciałabym Państwu przybliżyć tematykę przemocy w związkach. Posłużę się przykładem kobiety. Nasza bohaterka w mailu do przyjaciółki opowiada o swoim nowym partnerze. Czytając maila  proszę zwrócić uwagę na to czy jest  coś, co w opisywanych treściach niepokoi Państwa oraz na to jakie emocje się u Państwa pojawiają. 

Nasza bohaterka jest kobietą , natomiast równie dobrze mogłaby być mężczyzną. Wybór płci jest przypadkowy.

Kochana Aniu

Zaiskrzyło… Jest wspaniale! Jestem szczęśliwa. Unoszę się kilka centymetrów nad ziemią. Gdzie on był przez całe moje życie? Pociąga mnie   jego temperament.

Rozumiemy się bez słów, podobnie myślimy. To ekscytujące jak on mówi o miłości, jak o mnie walczy.  Na każdym kroku pokazuje mi,  jak mu na mnie zależy. Trochę przeszkadza mi, że jest porywczy. Ostatnio na imprezie zrobił awanturę mojemu koledze, dlatego , że  ze mną rozmawiał. Później tłumaczył się , że nie wiedział , że to mój kolega i poza tym stwierdził , że jest taki zazdrosny bo  jestem bardzo atrakcyjna. Powiedział mi , że w poprzednich związkach tak się nie zachowywał,  dopiero teraz zwariował na moim punkcie.  

Ostatnio przyłapałam go na przeglądaniu mojej poczty, zignorowałam to – nie ma tam nic interesującego, niech sobie ogląda,  nie przeszkadza mi to , to nawet słodkie. Maciek poprosił mnie też, żebym nie ubierała sukienek – mówi, że tak ładnie w nich wyglądam , że chciałby tym widokiem delektować się tylko we dwoje . Przy nikim wcześniej nie czułam się taka atrakcyjna!

Bardzo pociąga mnie jego gwałtowny charakter.. Ludzie go albo kochaj , albo nienawidzą.  Wiesz taki silny mężczyzna.. Nie znosi kompromisów… Swoją drogą już mi powiedział , że mnie kocha i myśli o mnie poważnie. Zakochałam się na zabój.

Ma też wady: potrafi się upić i czasami wchodzą w grę narkotyki. Wierzę w to, że z tego wyrośnie jak już będziemy na poważnie.

Poprzednia dziewczyna nie doceniała go. Przeszkadzało jej to, że on chce wszystko dla związku poświecić, a ona chciała się z koleżankami spotykać. Tak a propos.. Nie przyjadę w przyszłym tygodniu, Maciek porywa  mnie  w góry. Mam nadzieję , że nie masz mi tego za złe.

Tak jak już pisałam, podoba mi się w Maćku to , że jest bardzo męski. Nie jakieś mamałyga,  tylko serio,  prawdziwy facet. Jak się wkurzy to przeklnie , nawet „da w gębe”. Do tego prowadzi własną firmę i powiem Ci, że jak wchodzi do biura , to wszyscy pracownicy odwracają wzrok i milkną. Mówi , że trzeba twardą ręką prowadzić firmę , bo ludzie to oszuści.

Wiesz,  nigdy nie byłam tak adorowana,  obsypywana kwiatami, komplementami, noszona na rękach. Czuje się przy nim bezpiecznie.

Kiedyś stało się jednak coś o co mam żal… po pijanemu wyzwał mnie i popchnął. Wiesz.. lekko mnie popchnął i był baaardzo  pijany. Ludzie po alkoholu nie są sobą…

Później przepraszał z tuzinem róż i z kolacją, że to alkohol, płakał… Czułam się fatalnie, myślę , że dużo było mojej winy w tym , że się tak pokłóciliśmy…Znana jestem z ciętego języka.. 

Napisz mi co u Ciebie i co o tym myślisz..:)

Jestem ciekawa czy rozpoznali Państwo cechy , które mogłyby wzbudzić niepokój naszej bohaterki? Jakie emocje u Państwa pojawiały się czytając tego maila?

Cóż… przyznacie chyba Państwo , że dobra koleżanka może doradzić w takiej sytuacji tylko jedno – uciekać gdzie pieprz rośnie…

A dlaczego?

Opisywany związek posiada w zasadzie wszystkie cechy występujące w związku przemocowym. Partner stosuje przemoc , którą partnerka odbiera jako dowód troski i miłości. Mam poczucie, że kobieta  jest gdzieś głęboko zaniepokojona  zachowaniami  partnera, ale w imię utrzymania tego związku, nieświadomie ignoruje rzeczywistość,   korzystając  z mechanizmów obronnych racjonalizacji i zaprzeczenia.

Oprócz tego, bohaterka nie stawia granic partnerowi, nie wymaga od niego, tłumaczy jego zachowania wybrykami oraz wygląda na to , że jest mocno skupiona na celu utrzymania związku, spragniona ciepła, komplementów i uwagi.

Postrzega tego mężczyznę jako silnego patrząc przez pryzmat stereotypowego postrzegania męskości. Ma poczucie bezpieczeństwa w tym związku. Ignoruje nieodpowiedzialne, kontrolujące zachowania partnera. Bagatelizuje stosowanie przemocy, piszę o niej, że to było „ lekko i po alkoholu”. To co może zgubić naszą bohaterkę to wiara w to, że on się zmieni.

Być może się zmieni, ale .. taka zmiana wymagać będzie dużo pracy nad sobą. Bardziej prawdopodobny scenariusz jest taki, że nasza bohaterka  zwiąże się z partnerem , który ją wcześniej czy później całkowicie skontroluje. Będzie stosować przemoc wobec niej coraz bardziej otwarcie. A naszej bohaterce będzie się coraz trudniej z tego związku wydobyć , ponieważ będzie wierzyć w to , że to ona jest zła i gorsza,  a jeśli się wystarczająco postara,  to zasłuży na miłość swojego partnera.  Im dłuższy jest związek , tym trudniej wyrwać się z tzw. cyklu przemocy.

Na co należy uważać nawiązując relacje. Prześledźmy ten list jeszcze raz , tym razem notując cechy związku przemocowego.

– nadmierna zazdrość , urządzanie scen, kontrolowanie wiadomości
– kontrola nad tym w jaki sposób ubiera się partner
– gwałtowne zmiany nastrojów
– szybka deklaracja stałego związku, szybkie angażowanie się w związek
– nadużywanie alkoholu lub narkotyków
– izolowanie od przyjaciół
– prezentowanie cech stereotypowo przypisanych płci
– niepokojący obraz poprzednich związków
– używanie wyzwisk
– stosowanie przemocy fizycznej
– znęcanie się nad osobami zależnymi, słabszymi
-wzbudzanie poczucia winy

Więcej o zjawisku przemocy : http://www.niebieskalinia.info/index.php/strona-glowna

5 comments

Alina

Straszni są tacy ludzie. Dokładnie tak samo było w moim związku… na szczęście było bo skończyłam ten chory dramat. Może na początku mój były nie był szarmancki ani super dobry ale od razu sprawiał wrażenie ‘faceta macho’, który jest pewny siebie i należy się cieszyć, że w ogóle zwrócił na Ciebie uwagę. Coś mnie do niego przyciągnęło i do dzisiaj zastanawiam się co 😉 Od początku przejawiał jakieś dziwne zagrywki, typu nie mogę robić tego czy tamtego, po co jadę z mamą do miasta, dzwoń i pisz w każdej minucie co robisz i kiedy wrócisz do domu. Po czasie już tak mnie krytykował na każdym kroku, że zaczęłam się go bać i robić wszystko żeby wojny nie było, a i tak przeważnie coś znalazł. Miał chyba z 5 dziewczyn przede mną i każda oczywiście nie była taka jak trzeba, pomimo tego i tak zawsze mnie do nich porównywał. Może nie uderzył mnie nigdy ale kilka razy szarpał i to nie lekko…. kiedy mu w końcu oddałam i tak całą winę zrzucił na mnie bo to przecież ze mną jest coś nie tak, a kobiety tak się nie zachowują. Tacy ludzie się nie zmienią dla nikogo! Jeśli nie zobaczą, że źle robią to nic z tego. On nie widział. Uważał, że to we mnie jest problem i mam zły charakter…. ale on przecież nie chciał dla mnie źle, najważniejsze było moje dobro 😉 i dlatego ciągle mnie poniżał i zwracał uwagę. Prowokacją dla niego było nawet jedno słowo wypowiedziane nie tak jak trzeba… Po dłuższym przebywaniu z nim zaczęłam mieć odruchy obronne jak jakieś warknięcia w jego kierunku i ciągła drażliwość… dlatego czasami zastanawiałam się czy to nie moja wina… ale nie, to nigdy nie była moja wina.

    Agnieszka Pacyga Lebek

    dziękuję za komentarz i podzielenie się swoim doświadczeniem pozdrawiam

Ja samotna

Dziękuję za ten tekst. Niedawno skończył się mój kilkuletni związek i dostrzegam tutaj wiele cech mojego byłego już partnera. “Mam poczucie, że kobieta jest gdzieś głęboko zaniepokojona zachowaniami partnera, ale w imię utrzymania tego związku, nieświadomie ignoruje rzeczywistość, korzystając z mechanizmów obronnych racjonalizacji i zaprzeczenia.” Tak bardzo ma Pani tutaj rację.. Ja też ignorowałam sygnały…. Sugestie rodziny, że partner nawet przy stole swoim “urokiem” dominuje nade mną, że nie interesuje go nikt poza nim samym, zignorowałam własny strach który towarzyszył po tym, jak zobaczyłam jeden, za to naprawdę przerażający dla mnie wybuch zazdrości po alkoholu, gdy podobno celowo ignorowałam go w trakcie imprezy z której wróciliśmy, ignorowałam przekleństwa rzucane w moją stronę w czasie kłótni… Był ideałem tylko z charakterem, takim właśnie do bólu męskim, którego poraniło życie i dlatego jest taki nieustępliwy, tzn. tak sobie tłumaczyłam te pojedyncze wypadki przy pracy. Przy mnie zazwyczaj był “misiem”, mężczyną powiedziałabym wręcz zbyt wrażliwym, skorym do płaczu i (jak sam nieraz podkreślał) wiernym do bólu w przeciwieństwie do swoich kolegów,który z jednej strony respektował moje bariery w sferze bliskości a z drugiej jak się później okazało pielęgnował w sobie frustracje wobec mnie i kazała mu manipulować moimi uczuciami. Te inne, gorsze momenty tłumaczyłam sobie swoim cięzkim charakterem i brakiem takiej otwartości na bliskość jakiej ode mnie wymagał. Wiem, ze nie jestem święta, oj nie… Jestem emocjonalna, niezła ze mnie choleryczka i potrafie mocno się kłócić i wkurzać się o głupoty.. Ale nigdy go nie obraziłam, nie manipulowałam… Zawsze to ja wyciągałam pierwsza rękę do zgody, to ja dzowniłam gdy milczał któryś dzień z rzędu po kłótni, to ja przepraszałam za swoje zachowanie, chociaż on nie był bez winy.. Na koniec, gdy ze mną zrywał wylał całą frustrację za to czego mu brakowało, pod pozorem szanowania wyśmiał wyznawane przeze mnie wartości, uderzył w najsłabsze punkty.. Swoją agresję i wulgarność w kótniach ze mną tłumaczył właśnie tym, że nikt inny nie wywoływał do tej pory w nim takich emocji, do nikogo nie podchodził tak naturalnie.. Wiedział że zaboli, wiedział że tak strasznie będę cierpieć… Najbardziej mnie boli, że nie przeprosił za przekleństwa i słowa których w ostatnich dwóch miesiącach związku usłyszałam pod swoim adresem… Za wielokrotne polecenia żebym się zamkneła gdy chciałam tłumaczyć coś w kłótni, za “spier… aj” rzucane gdy uraziłam go jakąś opinią na temat jego zachowania, za “udław się ” gdy zasugerowałam że źle mnie traktuje czy za “debilu” rzucone niby nie w takim kontekście jak zabrzmiało… A początki były takie piękne. Tak jak tutaj opisywane.. twardy facet, który jest nie do poznania lepszy dla tej jednej jedynej, to wszyscy inni się przecież mylą… Musiałam to tutaj napisać, bo on odmówił mi tej ostatniej rozmowy w cztery oczy, o którą poprosiłam gdy zostawił mnie na odległość, poprzez wiadomości… Nie dał mi szansy powiedzieć, że przepraszam za ileś swoich błędów, że dziękuję za to co było między nami dobrego, że proszę żeby o siebie dbał tak jak ja chciałam do końca życia dbać o niego, że mimo tego jak strasznie zdeptał na koniec mnie i moje wartości, które rzekowo szanował i rozumiał, ja i tak kocham i w myślach przytulam go ten ostatni raz… Może kiedyś to przeczyta, chociaż raczej nie, bo on nigdy, nawet przez chwilę nie pomyślał, że również opełnił błędy… Całą winą na koniec obarczył mnie i muszę się teraz jakoś pozbierać… Może pierwszym krokiem będzie ten komentarz zostawiony tutaj, na przestrogę

    Kobieta35

    Hej, u mnie bylo tak samo, tylko to ja go zostawilam i on czuje sie pokrzywdzony a ja uwazam ze to jego wina. Dopiero dochodze do siebie, mija pol roku.

      Agnieszka Pacyga Lebek

      życzę powodzenia i trzymam kciuki !

Opublikuj komentarz